Testujemy Urban Trial Tricky

Nazwa najnowszej propozycji Tate Multimedia wprowadza pewną dwuznaczność. Z jednej strony dostajemy jasny sygnał na czym skupili się autorzy, z drugiej możemy się nieco przejechać na otrzymanej zawartości. Zapomnijmy zatem o jak najszybszym przedzieraniu się przez karkołomne poziomy i powitajmy niczym nieskrępowane czesanie kombosów. Po nieco ponad dwuletniej przerwie flagowa marka Polaków wraca na Switcha w formie przyjemnego spin-offa. Urban Trial Tricky to może nie do końca to na co mogli liczyć fani serii, ale jednocześnie dobry pretekst by odkurzyć Pstryczka.

urban trial tricky

Urban Trial Tricky – mało prób, dużo trików

Od czasu Playground zmieniło się w zasadzie wszystko. Nieco podkolorowany realizm przekształcił się w serial animowany na kółkach, większy nacisk położono też na wszędobylskie znajdźki i kastomizację. W ramach kariery autorzy oddali w nasze dłonie trzy warianty zabawy. Podstawa to oczywiście wykręcanie jak najwyższych wyników punktowych podczas wykonywania przeróżnych akrobacji. Znajomość poszczególnych trików przyda nam się za to w kolejnym – tzw. Zawodach. Stawkę zamykają czasówki, ale biorąc pod uwagę rozmiar i konstrukcję map niestety wypadają blado na tle reszty.

Poszczególne atrakcje sprawdzimy w umiarkowanej liczbie całkiem ładnych lokacji. Te stworzono niemal zupełnie dla szaleństw w powietrzu. Pełno tu ramp wszelakich, a i elementy otoczenia układają się tak, by utrzymać jak najdłuższą serię połączonych ze sobą sztuczek. Repertuar wygibasów jest bardzo pokaźny i w zasadzie wyczerpuje możliwości konsolki Nintendo do cna. Gimnastyka dla palców murowana! Co jakiś czas damy im jednak odpocząć odpalając widowiskową specjalną zagrywkę. Całość składa się więc na dość zaawansowany zestaw małego kaskadera, który sprawia ogromną przyjemność.

urban trial tricky

Omawiana produkcja będzie dostępna wyłącznie na Switchu, więc nie dziwi stopień dopieszczenia względem tego sprzętu. Tytuł obsługuje się bardzo intuicyjnie i ktokolwiek choć troszkę obeznany z japońskim handheldem wsiąknie tu bez żadnej bariery wejścia. Dostajemy więc schludny interfejs, fajne obłożenie przycisków, poprawne wykorzystanie czwartej iteracji Unreal Engine i piekielnie płynną rozgrywkę. Szczególnie ta ostatnia kwestia bardzo cieszy, bo zbyt dużo tu się dzieje by pozwolić sobie na jakiekolwiek chrupnięcia animacji. Sama grafika nie błyszczy, ale miejscami trafi się jakaś wyróżniająca miejscówka. Czasem tylko straszą lekko nieostre krawędzie, ale i tak mamy tu duży krok naprzód względem poprzedniczki.

Urban Trial Tricky – podsumowanie

Nacisk na wykonywanie akrobacji wszelakich zaowocował całkiem przyjemnym tytułem. Co prawda reszta elementów wyraźnie odstaje, ale główne danie broni się w zasadzie samo. Należy mieć świadomość, że ten wirtualny plac zabaw nie jest przesadnie duży i zawartości nie starczy na długo. Warto jednak się nim zainteresować, bo zaproponowana cena wydaje się bardzo uczciwa.

urban trial tricky

Zrzuty ekranu: Switchlite.pl

Kopię do testów dostarczył producent i wydawca – Tate Multimedia