Przyszło nam żyć w specyficznym miejscu. Takim, gdzie w wyjątkowo dziwny sposób podchodzi się do infrastruktury kolejowej. Myślę, że większość z nas kojarzy jakąś opuszczoną stację kolejową czy taką, gdzie innych pociąg pojawia się od święta i w żadnym wypadku nie pozwala na swobodne podróżowanie. Cierpią na tym nie tylko mieszkańcy maleńkich miejscowości, ale często także całkiem sporych miast. W Train Station Renovation co prawda nie przywrócimy należnego porządku w tej materii, ale możemy odpicować sporo fikcyjnych dworców. Jak sprawdza się przenośny port swego rodzaju House Filippera przy torach? Oto odpowiedź.

Pimp My Station
W Train Station Renovation znajdą coś dla siebie zarówno wyznawcy przywołanego hitu spod dłuta Empyrean, jak również miłośnicy kolei. Niestety kolejność nie jest przypadkowa, bowiem zdecydowanie więcej tu sprzątania, odnawiania i dekorowania niż powiązań z tytułowymi środkami transportu i całą otoczką wokół nich. Dostajemy zatem pokaźny zestaw narzędzi do rozbiórki, czyszczenia czy napraw, by doprowadzić do ładu budynki stacyjne oraz zadbać o porządek na peronie. Dostępny z poziomu wbudowanego tabletu sklep pozwoli natomiast puścić wodze fantazji i wyposażyć zapomniany przez świat mikro-dworzec w jakieś miłe dla oka elementy. Gdzieś to już widzieliśmy, prawda?
Zdecydowanie ciekawsza okazuje się ta druga warstwa. Każde zlecenie w Train Station Renovation ma przypisane unikalne zadania do wykonania. W nich chwycimy za specjalistyczny sprzęt, a także wykonamy szereg czynności stricte związanych z kolejową otoczką. Wszystko oczywiście w uproszczonej formie, jednak i tak potrafi zaciekawić. Niestety nie musimy zbyt długo angażować naszej uwagi na tego typu celach, bo ich wykonanie zajmie raptem moment. Następnie musimy oddać się rutynie opisanej w poprzednim akapicie, by osiągnąć pożądany współczynnik odnowienia stacji. Zaliczenia misji wymaga przynajmniej pięćdziesięcioprocentowej skuteczności, a im więcej damy od siebie, tym lepszą ocenę otrzymamy. W sumie gra śmiało może zająć kilkanaście godzin naszego życia, co przy zaproponowanej cenie muszę uznać za bardzo dobry wynik.

Port Train Station Renovation nie wypada najgorzej. Grę obsługuje się całkiem przyjemnie, a mały ekran zapewnia wystarczającą czytelność. Czasem trochę ciężko trafić na konkretny element, co wyraźnie zdradza pecetowy rodowód tytułu. Niestety przenośna edycja ma z przywołaną niewiele wspólnego pod względem oprawy. Jedynie hub, z poziomu którego wybieramy kolejne lokacje, trzyma fason, same miejscówki wyglądają natomiast fatalnie. Oświetlenie w zasadzie nie istnieje, a tekstury często straszą ogromnymi rozmytymi pikselami. Mamy przez to wrażenie uczestnictwa w postapokaliptycznej wizji świata wypranego z kolorów co trochę kłóciło się z moim wyobrażeniem skąpanych w słońcu pokrytych zielenią opuszczonych dworców. Dzięki licznym cięciom udało się za to uzyskać satysfakcjonującą płynność animacji. Można zatem śmiało cieszyć się nieźle wykonaną rozgrywką, choć kosztem fatalnych wrażeń wizualnych.
Train Station Renovation – werdykt
Konsolowy debiut Train Station Renovation nie zachwyca wizualnie, ale oferuje komfort zabawy zbliżony do pecetów. Jeżeli podobał się wam House Flipper i lubicie kolejowe klimaty, to dostajecie całkiem interesującą propozycję na Nintendo Switch. Zawartości tutaj sporo, a do tego pogracie po polsku.
Zrzuty ekranu: SwitchLite.pl
Kopię do testów udostępnił wydawca