Piękno gier leży między innymi w tym, że ich twórcy nieustannie zaskakują nas nowymi pomysłami. Kreatywność w branży zdaje się nie mieć granic, choć oczywiście spora część nowych produkcji powiela oklepane schematy, w dodatku nie zawsze godnie. Natomiast czasem wystarczy jedna udana mechanika zabawy, by pozostałe aspekty przestały mieć znaczenie. Co prawda opis ten nie do końca pasuje do The Longing, gdyż niecodzienny pomysł idzie tu w parze z estetycznym wykonaniem. Swego czasu było o grze dość głośno przy okazji premiery na komputerach osobistych, teraz przyszła pora na posiadaczy handheldów. I wiecie co? Biorąc pod uwagę specyficzne zasady rozgrywki chyba warto mieć niemiecką produkcję pod ręką.
Oczywiście o ile komuś przypadnie do gustu ślamazarne tempo. The Longing rozgrywa się bowiem w czasie rzeczywistym, a postawiony przed nami cel przyjdzie wypełnić dopiero po 400 dniach odliczanych rzeczywistym zegarem. Dostajemy więc tytuł typu „idle game”, gdzie licznik nie zatrzymuje się nawet po wyłączeniu konsoli. Teoretycznie moglibyśmy wrócić do tej osobliwej pozycji po upływie nieco ponad roku i grzecznie wypełnić misję. Na szczęście nadal mamy do czynienia tylko z grą i w rzeczywistości uporamy się z nią znacznie szybciej. Jednak nadal niezbyt szybko – do wielu miejsc na mapie udamy się wyłącznie, gdy w wirtualnym świecie dojdzie do konkretnych zdarzeń. Przykładowo dłuższą chwilę poczekamy choćby na przejście utworzone przez kruszący się stalaktyt. Jak widać to zdecydowanie propozycja dla cierpliwych… Warto więc co jakiś czas cofnąć się do bazy wypadowej, gdzie możemy m.in. poczytać w trakcie takich dłużyzn.

A jak wypada sam port? Nie sprawia żadnych problemów. Na małym ekranie gra się wygodnie, choć brak polskiej wersji językowej może okazać się bolesny – tekstu, głównie opcjonalnego, mamy tu pokaźną ilość. Oszczędna oprawa przypominała mi nieco Creaks, ale tylko odrobinę. Ogólnie The Longing może się podobać – fajnie wyszły choćby kontrasty między posępnymi korytarzami a żywszymi barwami przewijającymi się w tle. Na koniec dodam, że przenośna wersja działa bardzo płynnie, jednak inny scenariusz uznałbym za wysoce rozczarowujący.
The Longing – werdykt
The Longing może przypaść do gustu miłośnikom eksperymentalnych produkcji, bo zaproponowana formuła zdecydowanie pasuje do Nintendo Switch. Jeżeli zdecydujecie się poświęcić spory wycinek swojego życia na okiełznanie niemieckiego tytułu to wiedzcie, że wykonanie portu nie powinno stanowić problemu.
Zrzut ekranu: SwitchLite.pl
Kopię do testów dostarczył wydawca