Mamy rok 2004. Miłośnicy odgrywania ról wszelakich otrzymują kultowy tytuł Vampire: The Masquerade – Bloodlines. Przenosimy się w czasie o nieco ponad 15 lat i stajemy się świadkami reaktywacji Wampira przez polskie studio Draw Distance. Co prawda nie dłubią oni przy kontynuacji tamtego hitu, ale przypadło im stworzenie swego rodzaju spin-offów. Najpierw spróbowali swoich sił przy ubiegłorocznych Koteriach, teraz przyszedł czas na Cienie Wielkiego Jabłka. Omawiane Shadows of New York to samodzielne rozszerzenie, znajomość poprzedniczki nie jest więc wymagana, choć podstawowa wiedza o uniwersum już wysoce rekomendowana. Zobaczmy jak handheld Nintendo radzi sobie w realiach Świata Mroku.

New York, New York…
Sama gra jest typowym przedstawicielem gatunku visual novel. Ma on to do siebie, że ciężko w jego obrębie oczekiwać fajerwerków, ale bardzo poprawną rzemieślniczą robotę nie trudno docenić. Konstrukcja zabawy skojarzyła mi się nieco z Night Call, choć tutaj jednak użyto zdecydowanie większą ilość tekstu. Podobnie jak w przywołanej produkcji akcja toczy się wyłącznie w nocy, mamy również określoną ich ilość na uporanie się z postawionym przed nami celem. A ten także w tym wypadku zakłada poprowadzenie niezbyt oczywistego śledztwa. Z tą różnicą, że zmęczonego życiem taksówkarza zamieniamy na energiczną wampirzycę.
Z przynależnością wiąże się temat zaspokajania głodu, choć nie został wyeksponowany i powiązany z progresją. Bardziej przewija się w tle, głównie przy nielicznych aktywnościach pobocznych. Te, podobnie jak reszta gry, opierają się wyłącznie na rozmowach i odpowiednim doborze kwestii dialogowych. Czasem pojawiają się momenty kluczowe dla danej sceny i już na początku rozgrywki możemy ją przedwcześnie zakończyć mając gołębie serce. No cóż – w uniwersum nie ma miejsca dla mięczaków. Nasze poczynania wpływają na cechy kierowanej postaci i mogą mieć wpływ na dostępne możliwości. Zatem tylko uważne wczytanie się w tekst pozwoli zachować pełną kontrolę nad rozgrywką.
Konwersacje i przemyślenia głównej bohaterki napisano z pasją i do ich poziomu ciężko się przyczepić. Jest nawet mały polski akcent. Ogólnie autorzy nie bali się zagadnień powszechnie uznanych jako trudne, choć to na ogół my jako społeczeństwo niepotrzebnie je komplikujemy. Świadomy odbiorca znajdzie tu więc niezłą interaktywną opowieść, ale z perspektywy gracza całość może wydać się zbyt surowa, pozbawiona momentów wytchnienia od słowotoku bohaterów.

Handheld shadows
Obsługa gry na Switchu nie sprawia żadnych problemów. Otrzymujemy możliwość dostosowania wielkości czcionki oraz szybkości przewijanych napisów, więc można śmiało skupić się na czytaniu we własnym tempie i bez lupy u boku. Oczywiście o ile znamy język angielski, gdyż tytuł przygotowano wyłącznie w takim wariancie. Nie byłem na tyle dociekliwy, by sprawdzić, czy nie stoją za tym jakieś uwarunkowania licencyjne. Podejrzewam jednak, że przygotowanie rodzimej wersji tak obszernego scenariusza dla stosunkowo niewielkiej grupy odbiorców w naszym kraju byłoby po prostu nieopłacalne. Fani i tak sobie poradzą.
Nie było też zbyt wiele okazji na przetestowanie możliwości kieszonsolki, bo nawet mimo zachowania dużej estetyki wykonania całość nie jest przesadnie zaawansowana technicznie. Interaktywne tła mogą się jednak podobać i to bardzo. Podobnie jak mnogość wspomnianych plansz. Dzięki temu na pewno łatwiej chłonie się klimat. W budowaniu odpowiedniej atmosfery pomaga też nastrojowa muzyka. Ogólnie oprawa audiowizualna na duży plus. Przynajmniej jak na standardy gatunku.

Vampire: The Masquerade – Shadows of New York – podsumowanie
Shadows of New York sprawdza się całkiem nieźle w roli niezależnego dodatku. Stosunkowo krótki czas potrzebny na ukończenie nie pozwala znudzić się formułą, a gęsty klimat nie siada przedwcześnie. Urocze tła, wyraziści bohaterowie i profesjonalnie napisane dialogi. Miłośnikom tego typu produkcji nic więcej nie potrzeba, natomiast resztę będzie trudno zachęcić czymś więcej niż dobrą interaktywną historią.
Zrzuty ekranu: SwitchLite.pl
Kopię do testów dostarczył producent – Draw Distance