Testujemy Return to Monkey Island

Odświeżone dwie pierwsze części Małpiej Wyspy to jedne z moich ulubionych gier z czasów, gdy na rynku dominował Xbox 360. O pierwowzorach oczywiście słyszałem już wcześniej, jednak z uwagi na archaiczne rozwiązania tam stosowane wolałem nie sprawdzać ich własnoręcznie. Rimejki były natomiast bardzo przyjazne dla dowolnego gracza, co przy wciąż aktualnym i błyskotliwym humorze dało ostatecznie świetny rezultat. Return to Monkey Island również zaprojektowano dość nowocześnie, choć jednocześnie czyniąc z tego tytułu hołd dla największych fanów marki. W dodatku ta laurka rozpoczęła swoją konsolową przygodę właśnie na Nintendo Switch, więc o jakość testowanej tu edycji przesadnie się nie martwiłem. Czy słusznie?

Return to Monkey Island

Starzy znajomi

Na wstępie chciałbym poruszyć dwie kwestie. Przede wszystkim choćby zdawkowa znajomość uniwersum wpłynie pozytywnie na odbiór Return to Monkey Island. Dodatkowo recepcja ta będzie lepsza przy dobrej znajomości języka angielskiego. Zwykle wspominam o braku rodzimej wersji w dalszej części wywodu, ale w tym wypadku pozwolę sobie podkreślić to na wstępie. Przy spełnieniu powyższych warunków dostajemy naprawdę świetną przygodówkę, której możemy doświadczyć we właściwy dla siebie sposób. Mamy tu bowiem tryb dla starych wyjadaczy oraz tych nieco mniej zapalonych, a także wewnętrzny system podpowiedzi. Swoisty sufler, będący stałym elementem ekwipunku, stopniowo nakierowuje nas na rozwiązanie danej zagwozdki, by ostatecznie wyłożyć rozwiązanie niemal na tacy. Czy jest w stanie popsuć to zabawę? Zdecydowanie nie i taka forma sprawdza się znacznie lepiej, niż przeszukiwanie zasobów sieci w poszukiwaniu ewentualnego ratunku. A nie oszukujmy się – prędzej czy później taki będzie potrzebny.

Oczywiście największą zaletą Return to Monkey Island jest sama historia oraz tworzący ją bohaterowie. W trakcie eksploracji kolejnych miejscówek natkniemy się na wiele znajomych twarzy, a sposób prowadzenia narracji potrafi nieco przybliżyć ich sylwetki nawet osobom nieobeznanym z serią. Dużo tu świetnych dialogów, wewnętrznych żartów czy naśmiewania się z ludzkich przywar. W pewnym momencie bardzo zależy nam na podpisie jednego dokumentu przez przełożonego, ale spotykamy się z oporem. Gdy umieścimy go w stercie innych papierów przeznaczonych do rutynowego zatwierdzenia, to siłą rzeczy zrealizujemy swój cel. Takich prostych, ale satysfakcjonujących zagadek jest dużo więcej, choć miałem wrażenie, że im dalej w las, tym twórcy odlatywali w negatynym tego słowa znaczeniu. Największą wadą produkcji są bowiem momenty, gdy drążąc jeden temat jesteśmy zmuszani do realizacji trzech innych, a te potrafią mieć jeszcze dodatkowe odnogi. Z tego powodu końcówka może być niego męcząca, ale na pewno nie mogę zarzucić Return to Monkey Island wydłużania rozgrywki na siłę. Zdecydowanie jest tu co zwiedzać, a liczba lokacji przerosła moje oczekiwania.

Return to Monkey Island

Najlepsze na Nintendo Switch

Wiecie już, że Return to Monkey Island to gra bardzo dobra, teraz czas na krótką analizę tego, jak działa na Nintendo Switch. Będzie naprawdę zwięźle, bo po prostu nie mam do czego się przyczepić. Dostajemy bardzo intuicyjny interfejs, dużą czcionkę ładnie wkomponowaną w resztę elementów i niemal doskonałą czytelność wszystkich wydarzeń na ekranie. Równolegle ogrywałem choćby Bayonettę 3 i mam wrażenie, że tam wspomniane elementy zostały rozwiązane gorzej, a to przecież produkcja w pełni ekskluzywna.

Po Return to Monkey Island z pewnością można się było spodziewać wspaniałej oprawy muzycznej i faktycznie w tym aspekcie zawodu nie ma. Miałem natomiast pewne obawy względem grafiki i były one zdecydowanie niepotrzebne. Zarówno bohaterowie, jak i poszczególne plansze przypadły mi do gustu, wszystko jest pięknie narysowane, dostajemy przyjemną paletę barw i nie natrafiłem na choćby jeden słabo wykonany fragment, a w niemal każdym przedstawicielu gatunku taki znajdę. Chyba nie muszę wspominać, że optymalizacja także wypada wzorowo.

Return to Monkey Island

Return to Monkey Island – werdykt

Return to Monkey Island niemal na pewno się spodoba fanom serii, a wersja na Nintendo Switch to prawdopodobnie najwygodniejszy sposób na zapoznanie się z nową historią. Reszta graczy może nieco narzekać na przekombinowane zagadki, ale taki to już urok gatunku.

Zrzuty ekranu: SwitchLite.pl

Kopię do testów udostępnił wydawca

Zobacz też: Cult of the Lamb