Testujemy Relicta

Na Nintendo Switch zdecydowanie nie brakuje tytułów, w których przyjdzie nam ruszyć głową. Spora część to niestety dość ubogie graficznie produkcje, sugerujące jednoznacznie, że najważniejszy jest pomysł, a nie podziwianie widoków. Czasem zdarzy się jakaś trójwymiarowa perełka pokroju Superliminal, gdzie fajna mechanika zabawy idzie w parze z przyjemną oprawą. Problem rodzi natomiast kompaktowość takich łamigłówek – często nie spędzimy przy nich zbyt wiele czasu, co potrafi mocno zakwestionować zasadność zaproponowanej przez wydawcę ceny. Relicta okazuje się zupełnie innym przypadkiem. Wydana w ubiegłym roku na większe konsole propozycja prędzej przytłoczy zawartością, niż pozostawi poczucie niedosytu. W dodatku materiały promocyjne zapowiadały naprawdę porządne wrażenia wizualne. Czy przenośny port rzeczywiście prezentuje się tak zacnie?

relicta

Główkowanie na łonie natury

Relicta ma z pewnością wiele do zaoferowania. Za bazę wypadową posłuży tu swego rodzaju kompleks badawczy, który sam w sobie stanowiłby niezłe podwaliny pod osobny symulator chodzenia. Dodatkowo całkiem rozległe struktury najeżone są przedmiotami, które pozwolą lepiej poznać historię. Jej znajomość absolutnie nie jest niezbędna do komfortowej zabawy, jednak autorzy wyraźnie chcieli, by poza zagadkami ich gra oferowała jakąś głębszą treść. Trochę jak w The Turing Test, jednak tu mamy styczność ze zdecydowanie większym rozmachem. To dlatego, że z poziomu laboratoryjnych korytarzy zyskujemy dostęp do głównych, znacznie bardziej angażujących atrakcji. Na ich pełne poznanie warto zarezerwować sobie dłuższą chwilę, bo w kilka godzin możemy ledwie liznąć przewidziany repertuar atrakcji.

To za sprawą obecności pokaźnej liczby miejscówek. Pohasamy przede wszystkim na świeżym powietrzu, gdzie dostęp do kolejnych segmentów danej lokacji zapewni rozwiązywanie zagwozdek środowiskowych. Mamy tu do czynienia ze standardową sytuacją, gdzie podstawowe założenia ogarniemy bez problemu, ale po pewnym czasie wykombinowanie rozwiązania będzie znacznie mniej oczywiste. Szczegóły pominę, bo tak naprawdę siła Relicta leży w samodzielnym odkrywaniu kolejnych etapów. Motywem przewodnim jest jednak magnetyzacja obiektów oraz prosta manipulacja grawitacją. Może brzmieć niewinnie, jednak taki zestaw dał autorom ogromne pole do popisu i niejednokrotnie po wpadnięciu na prawidłową sekwencję poczujemy się niczym członek Mensy.

relicta

Pudełkowa jakość

Relicta przy pierwszym odpaleniu wywołuje efekt „wow!”. Wyraźnie widać, że nie jest to sklecony na kolanie indyk, tylko podejście w stylu gier AAA nastawione przede wszystkim na jakość. Dostajemy schludne menu, z poziomu którego zadbamy o elementy mogące uczynić rozgrywkę optymalną – czułość gałek analogowych czy wielkość i krój czcionki. Mimo że otrzymujemy grę logiczną, to tekstu związanego z fabułą pojawia się całkiem pokaźna ilość. W związku z tym z przyjemnością melduję obecność rodzimej wersji językowej. Możemy pograć po polsku, jednocześnie wsłuchując się w mówione kwestie dialogowe, których również nie zabrakło.

Pod względem oprawy port Relicta stoi na bardzo wysokim poziomie. Pierwotne wersje wyglądały świetnie, ale edycja na Nintendo Switch również nie powinna u nikogo wywołać odruchu wymiotnego. Najlepiej wykonano obiekty, którymi przyjdzie nam ciągle manipulować (w sumie logiczne), ale same lokacje również są pełne szczegółów. Nie przeszkadzają nieco rozmyte tekstury elementów otoczenia, a oświetlenie pozostawiono na całkiem wysokim poziomie. Nawet rozdzielczość określiłbym mianem zadowalającej. Śmiało mogę napisać, że jest to jedna z lepiej wyglądających gier, jakie miałem okazję odpalić na swoim Nintendo Switch Lite. W dodatku ten swego rodzaju przepych nie odbija się negatywnie na optymalizacji – zabawa pozostaje niezmiennie płynna.

Relicta – werdykt

Relicta to bardzo ładna i grywalna propozycja dla każdego miłośnika trójwymiarowych łamigłówek. Port na Nintendo Switch wykonano wzorowo i tylko powtarzalny pomysł na zabawę może w dłuższej perspektywie znużyć. W nagrodę pokaźny zestaw różnorodnych lokacji, więc jeżeli masz w sobie pierwiastek odkrywcy, to zdecydowanie nie powinieneś pominąć tego tytułu. Tym bardziej, że w stosunku do oferowanej zawartości cena wydaje się bardzo atrakcyjna.

Zrzuty ekranu: SwitchLite.pl

Kopię do testów udostępnił polski wydawca – Koch Media

Zobacz też: Dice Legacy