Testujemy Red Wings: Aces of the Sky

Wydana nakładem Meridiem Games pudełkowa edycja Red Wings: Aces of the Sky to całkiem niezły powód, by nadrobić autorską propozycję polskiego ALL IN! GAMES. W momencie, gdy kolekcjonerzy zacierają ręce reszta graczy nadal może sprawdzić cyfrową wersję tytułu, który da się często wyrwać w naprawdę dobrej cenie. Jeżeli mieliście okazję polatać w innej rodzimej propozycji – Warplanes: WW1 Sky Aces, to trzon zabawy wyda wam się dziwnie znajomy. Cała reszta stoi tutaj jednak na znacznie wyższym poziomie, może też dlatego, że konsola Nintendo Switch była dla autorów platformą docelową.

red wings aces of the sky

Cukierkowo niczym w Battlefield Heroes

Po odpaleniu omawianej produkcji na Nintendo Switch naturalnym wyborem wydaje się przejście do głównego trybu. Tu czekają na nas dwie kampanie, które poza opowiedzeniem się za konkretną stroną konfliktu niewiele różnią się pod względem rozgrywki. Oczywiście trochę czasu minie zanim się o tym przekonamy, bo po drodze sprawdzimy kilka rodzajów misji w różnych środowiskach. Mamy zwykłą eliminację wszystkiego co się rusza, eskortę kluczowych jednostek czy choćby uproszczone manewry bombowcem. Najbardziej niepotrzebne i nieco frustrujące okazały się swego rodzaju sprinty przez okręgi zwiększające poziom paliwa. Szybkie uzupełnianie baku, następnie gnanie do następnego punktu, a gdy przypadkiem go pominiemy robi się nieciekawie. Ogólnie pod względem zawartości Red Wings: Aces of the Sky stanowi spory zawód. W ALL IN! GAMES postawili na rajcujący gameplay, zapominając jednocześnie o urozmaiceniu aktywności.

Szkoda, bo samo śmiganie w przestworzach to solidna podstawa. Pierwsze minuty spędzone z tytułem ALL IN! Games sprawiły mi naprawdę dużo radości i dawno nie bawiłem się tak dobrze przy małym ekranie Nintendo Switch Lite. Bardzo zręcznościowy model lotu wypada świetnie, strzelanie nie jest zbyt trudne, ale nadal satysfakcjonujące, a kilka dodatkowych manewrów wprowadza do gry odrobinę taktyki. Tym samym Red Wings: Aces of the Sky to wręcz koncertowy przykład zmarnowania potencjału.

red wings aces of the sky

Boli to tym bardziej, gdy spojrzymy co autorzy z ALL IN! GAMES zdołali wycisnąć z konsolki Nintendo Switch. Oprawa może się podobać, a nieco komiksowy styl tuszuje wszelkie niedoskonałości. Do tego bardzo soczysta paleta barw, przez którą możemy zapomnieć o toczonych właśnie działaniach wojennych. Inna sprawa, że zwykle kończy się to dla nas niekorzystnie, bo tytuł stanowi umiarkowane wyzwanie i nie przechodzi się sam. Mamy do czynienia z edycją od początku zaprojektowaną z myślą o przenośnym sprzęcie rodem z Kioto, stąd nie miałem większych obaw o jakość tej wersji. Zdecydowanie dostajemy pełnoprawny produkt, a nie sklecony na szybko port, jakich na rynku wiele. Rodzimych graczy z pewnością ucieszy też polska wersja językowa.

Red Wings: Aces of the Sky – werdykt

Red Wings: Aces of the Sky sprawia wrażenie dopracowanego produktu, jednak zdecydowanie zabrakło tu polotu w materii urozmaicenia stawianych przed nami wyzwań. Mocne podstawy szybko się zatem nudzą i nawet przebrnięcie przez niezbyt długą kampanię może stanowić problem. Niemniej to doskonały przykład na to jak powinno się tworzyć i optymalizować gry na Nintendo Switch, za co ALL IN! GAMES chwała.

Zrzuty ekranu: SwitchLite.pl

Kopię do testów udostępnił wydawca