Znane marki z branży filmowej coraz rzadziej trafiają na poletko elektronicznej rozrywki. Dawna norma powoli jest w odwrocie, co stwarza szanse, by wypromować tylko te naprawdę wyjątkowe dzieła. Wysyp wszelkiej maści seriali na platformach pokroju Netflixa sprawił, że ciekawego materiału źródłowego nie brakuje. Peaky Blinders Mastermind to luźna adaptacja jednego z takich obrazów, choć już obrany przez grę kierunek wydawał się od początku mocno kontrowersyjny. Tematyka pasowałaby prędzej do konkurenta Mafii, a już na pewno nie do dość mocno angażującej szare komórki gry logicznej. Sprawdźmy zatem słuszność tej decyzji w oparciu o przenośną wersję tytułu.

Peaky Blinders: Sezon 0
Akcja produkcji toczy się przed wydarzeniami ukazanymi w pierwowzorze, stąd jego znajomość nie jest konieczna. Ogólnie fabuła nie ma aż tak dużego znaczenia, a sposób jej prezentacji pozostawia wiele do życzenia. Ręcznie malowane plansze są takie sobie, zabrakło też mówionych dialogów. Kolejne misje operują jednak uniwersalnymi schematami, więc opowieść nie powinna nikogo przytłoczyć. Fani dostaną natomiast sposobność wcielenia się w znanych bohaterów i spojrzenia na charakterystyczne scenerie w rzucie izometrycznym.
Odwiedzimy całkiem sporo ciekawie zaprojektowanych lokacji, choć o swobodnej przechadzce możemy zapomnieć. Podstawowe zagrożenie, jakie się na nas czai to nieubłagany upływ czasu. Na wykonanie każdej z dziesięciu misji dostajemy ściśle określony limit minut. Niektóre zadania to tak naprawdę raptem kilka chwil w świecie gry, ale diabeł tkwi w szczegółach. Rozgrywkę oparto bowiem na koordynacji działań kilku postaci jednocześnie. Męska część rwie się do bitki, kobiety dla odmiany odwracają uwagę nieprzyjaciół. Umiejętności jest tu oczywiście więcej, a ich odpowiednie wykorzystanie to absolutny klucz do sukcesu.

Weźmy przykładowo jeden z ostatnich rozdziałów, gdzie równolegle przyjdzie nam zgrać pięć linii czasowych naszej gromadki. Po wykonaniu odpowiednich czynności przez część oddziału musimy cofnąć się do początku i rozpocząć działania pozostałych. Poprzednie zmagania zostają przez tytuł zapamiętane i są wykonywane w tle. Do sprawnego zazębienia tego wszystkiego z pewnością przyda się jakiś ogarnięty mózg…
Shelby w kieszeni
Zaproponowany sposób zabawy świetnie sprawdza się na przenośnej konsoli. Autorzy zadbali o odpowiednią jakość edycji na Switcha i już po pierwszym odpaleniu sprawia ona bardzo dobre wrażenie. Nawigacja po menu przebiega bez zarzutów, a i sam interfejs wewnątrz gry okazuje się nad wyraz dobrze skrojony. Manipulacja osią czasu mogłaby jednak działać odrobinę lepiej i warto trochę poćwiczyć przy okazji pierwszych raczej prostych misji.
Izometryczne Birmingham wygląda nieźle i w zasadzie nie sprawia większych kłopotów technicznych. Ciężko będzie więc zrzucić winę na optymalizację w przypadku ewentualnych niepowodzeń podczas rozgrywki. Nie zawodzi także warstwa audio, która buduje niesamowity klimat i pozwala w pełni wczuć się w wydarzenia na małym ekranie.

Peaky Blinders Mastermind – podsumowanie
Peaky Blinders Mastermind prawdopodobnie nie będzie spełnieniem marzeń miłośników serialu, ale okazuje się bardzo udanym tytułem logicznym o niecodziennej mechanice. Wydaje się to znacznie lepszym rozwiązaniem, niż trójwymiarowa gra akcji zrobiona po kosztach, która trafiłaby do przepastnego wora z produktami wyplutymi tylko w celu łatwego zarobku. Klimat został zachowany, więc jeśli lubicie przedstawioną tu epokę, to zdecydowanie warto się zainteresować omawianą grą.
Zrzuty ekranu: SwitchLite.pl
Kopię do testów dostarczył wydawca – Curve Digital