Nintendo Switch OLED – wodzi za nos, czy na pokuszenie?

Niedawno odbyła się premiera trzeciej iteracji najnowszej konsoli rodem z Kioto. Tym samym jedna maszynka ma teraz szanse trafić do trzech różnych grup odbiorców. Przeanalizujmy krótko co zmieniło pojawienie się w sklepach modelu Nintendo Switch OLED.

Zacznijmy od pierwszej oficjalnej obniżki ceny podstawowej wersji Pstryka. Przyszło nam na nią trochę poczekać, ale teraz zestaw został naprawdę przyzwoicie wyceniony i ma szansę zachęcić niezdecydowanych do sprawdzenia największych hitów spod czerwonej bandery. Jeżeli chcecie tylko nadrobić wiodące tytuły i jednocześnie zależy wam na funkcjonalności joy-conów, to lepszego momentu prawdopodobnie nie będzie.

Jednocześnie zwolennicy handheldów z krwi i kości nadal nie mają lepszej alternatywy od Nintendo Switch Lite. Moim skromnym zdaniem konsolka w dalszym ciągu świetnie się sprawdza i nie widzę przeszkód, by jeszcze trochę posłużyła. Niby oficjalnych przecen nie było, jednak sprzęt regularnie można zgarnąć wyraźnie taniej niż sugerowałby producent.

Wreszcie czas wspomnieć o najnowszej zabawce – Nintendo Switch OLED. Japoński gigant po raz kolejny wiedział co robi i był w stanie zaczarować szeroką publikę w zasadzie nie ruszając pierwotnych bebechów konsoli. Bardziej wymagający gracze chętnie sprawdzą swoje ulubione produkcje na, ponoć, świetnym nowym ekranie. Nawet gabaryty nie będą pewnie im specjalnie przeszkadzać. Zwolennicy stacjonarnego grania otrzymają natomiast ulepszoną stację dokującą gotową na 4K i 60 klatek. Oczywiście póki co nie ma szans na zobaczenie tego w praktyce. Czyżby jednak mocniejszy wariant Switcha miał niebawem nadejść?

nintendo switch oled

Czy kupię Nintendo Switch OLED?

Nowy model kusi, co tylko potwierdza siłę perswazji Japończyków. Warto jednak włączyć zdrowy rozsądek rozważając zakup. Osobiście poczekam na dalszy ruch Nintendo.

Zdjęcia: nintendo.com