Za oknem szaro i depresyjnie, bez widoków na poprawę sytuacji w najbliższych miesiącach. Gry muzyczne to zatem świetne remedium na zaistniałe warunki i faktycznie użytkownicy Switcha nie mogą narzekać na braki w obrębie tego szeroko pojętego gatunku. Nie tak dawno miałem okazję pośpiewać największe hity z repertuaru Queen, a tymczasem na rynek właśnie trafiła kolejna numerowana odsłona serii Let’s Sing (2021). O ile ostatnio mieliśmy do czynienia z jednym zespołem, tak teraz dostajemy ogromną różnorodność styli muzycznych, co ma swoje zalety, ale wiąże się też z szeregiem niedogodności. Zobaczmy zatem jak wypada ta iteracja cyklu na przykładzie przenośnej wersji.

30 colors of music
Jeżeli chodzi o konstrukcję tytułu, to jest ona bliźniaczo podobna do tego. co otrzymaliśmy na początku października. Po szczegóły odsyłam więc do recenzji tamtej produkcji. Tu natomiast w skrócie przypomnę na czym polega rozgrywka. Wskakujemy w jeden z kilku trybów zabawy, podłączamy dedykowany mikrofon, headset czy odpalamy dedykowaną apkę, a następnie raczymy sąsiadów naszym pięknym głosem. Jeżeli ich nie posiadamy, to prawdopodobnie nawet lepiej. Wykon jest następnie oceniony w pięciogwiazdkowej skali, przy czym zdobycie maksymalnej punktacji nie należy do prostych zadań.
Tym bardziej, że Let’s Sing 2021 zawiera utwory dość trudne do odtworzenia. Część z nich może się nawet okazać niemożliwa do zaśpiewania przez przedstawicieli konkretnej płci. Warto zatem przysiąść do pozycji w damsko-męskim duecie i nie katować się na siłę piosenkami, które ewidentnie nie zostały stworzone dla danego typu strun głosowych. Śmiem sądzić, iż nawet zawodowy śpiewak mógłby mieć problem z komfortowym zaliczeniem wszystkich piosenek, tym bardziej, gdy jego kariera opiera się tylko o wszelkiej maści wesela. Choć to prawdopodobnie obecnie nienajlepszy przykład. Warto zatem zapoznać się z listą dostępnych kawałków, bo dla solistów lepiej mogą się sprawdzić wspomniane wcześniej hity zespołu Queen.

No High Hopes
Jednym z utworów, z którymi przyjdzie się nam zmierzyć jest „High Hopes” kapeli Panic! at the Disco, ale zdecydowanie nie warto podchodzić do omawianej produkcji z przesadnie wygórowanymi oczekiwaniami. Wtedy będziemy się po prostu dobrze bawić, jednocześnie nie zwracając uwagi na drobne przeciwności. Ponownie jednak poruszanie się po wszystkich segmentach jest niezwykle intuicyjne oraz czytelne nawet na pięciu calach. Nie odnotowałem też większych problemów ze współpracą mobilnej aplikacji, która to służyła za mikrofon w czasie testów. Szkoda tylko, że zabrakło polskiej wersji językowej, ale i to da się jakoś przełknąć. Tym bardziej, że do komfortowego śpiewania język angielski i tak może okazać się niezbędny. Rodzimych utworów oczywiście nie uświadczymy.
W Let’s Sing 2021 wszystkie trzydzieści kawałków okraszono dobrej jakości oficjalnymi teledyskami, co przy bogactwie gatunków muzycznych sprawia, że na nudę nie będziemy narzekać. Sama warstwa gamingowa, również prezentuje się poprawnie. Osobiście podobał mi się zestaw piosenek, choć inaczej słucha się ich w radio tudzież innej platformie, a inaczej stara się je jak najlepiej odtworzyć. W wielu z nich występuje kilka wykonawców czy chórki, często też trzeba poradzić sobie z odgłosami. Trochę popsuje to odbiór solistą, choć i oni będą mieli okazję się wykazać. Ważne, że podczas rozgrywki nie natrafiłem na żadne problemy techniczne.

Let’s Sing 2021 – werdykt
Let’s Sing 2021 to porządna odsłona cyklu, z bardzo różnorodną listą udostępnionych utworów. Stwarza to też potencjalny problem z zaśpiewaniem wszystkiego przez jedną osobę, choć próbę można podjąć. Jeżeli jednak chcecie komfortowo potrenować wokal solo, to zawsze możecie rozważyć edycję traktującą o zespole Queen. W każdym razie obie pozycje powinny dostarczyć sporo radości.
Kopię do testów oraz zrzuty ekranu dostarczył wydawca – Koch Media