Reklamowali jako horror, nazwa też brzmiała złowrogo, czyli nastawiłem się na pokaźną dawkę strachu. Bać się nie lubię, więc w sumie nawet dobrze, że kontynuacja jednej z najgorzej ocenianych gier na Nintendo Switch nie przyprawia o szybsze bicie serca. Doświadczone MegaPixel Studio powraca z sequelem brutalnie zbutowanej produkcji, w którą nie miałem „niestety” okazji zagrać, nie będzie zatem odniesień do niej w niniejszym tekście. Będą natomiast wszystkie fakty, które odnotowałem podczas kilkugodzinnej przygody z Hollow 2. Gra debiutuje wyłącznie na przenośnej konsoli, mimo że wcześniej autorzy udostępnili niezłe pecetowe demko. Niestety wiele wskazuje na to, że wersja na komputery osobiste będzie dużo lepsza.

Skondensowany akcyjniak
Z handhelda korzystam często i wiele tytułów sprawdza się na nim świetnie, ale Hollow 2 zdecydowanie nie należy do tego grona. Nie ma jednak powodu, by pastwić się nad samą rozgrywką. Wystarczy zaakceptować prawdziwą tożsamość omawianej pozycji i rzucić się w wir zabawy. Dostajemy bowiem szybką strzelankę, gdzie przez zdecydowaną większość czasu celem będzie ubicie wszystkich stworów pozostających w zasięgu wzroku. Oddech złapiemy jedynie na uzupełnienie amunicji i zasobów w punktach kontrolnych – do tego przyda się lokalna waluta pozyskana z pokonanych przeciwników. Jedynym elementem taktycznym w Hollow 2 okaże się zadbanie o odpowiednią liczbę „pestek” w ulubionej spluwie, choć i tak w żadnym momencie nie pozostaniemy całkowicie bezbronni. To dobrze, bo gra rzuca na nas hurtowe ilości niemilców, zbliżając się czasem nawet do absurdalnego poziomu Serious Sama.
Przemierzając kolejne lokacje w Hollow 2 natkniemy się też na inne atrakcje, choć ich liczba nie poraża. Czasem trzeba będzie coś przełączyć czy podołać prostej minigierce, okazjonalnie wskoczymy też za stery mecha, choć fragmenty te zupełnie mnie nie porwały. Nieco lepiej sprawa wygląda z szefami. Nie ma ich zbyt dużo, ale prezentują naprawdę dobry poziom, a starcia z nimi angażują dużo bardziej niż pozostała część zabawy. Ogólnie mamy tu nawet fabułę, bo od samego początku męczą nas monologi pewnej damy, które ostatecznie zaprowadzą nas przed jej oblicze. Same wywody można jednak śmiało zignorować, ale już ciężko nie docenić różnorodności odwiedzanych lokacji – Hollow 2 pozytywnie zaskakuje w tym aspekcie i tym samym zachęca do dalszej przygody.

Port rodem z koszmarów
Wiecie już, że Hollow 2 zbudowano na całkiem solidnych, acz mało odkrywczych fundamentach, ale teraz czas rozliczyć port na Nintendo Switch. Celowo tak nazywam jedyną (póki co) edycję, która trafia właśnie w ręce graczy, bo ewidentnie nie powstawała ona w pierwszej kolejności. Zacznijmy od sterowania, które w Hollow 2 jest zdecydowanie zbyt mało responsywne jak na liczbę przeciwników śmigających po planszach. Trzeba naprawdę dobrze radzić sobie z obsługą handhelda, by w miarę sprawnie eliminować kolejne zagrożenia. Na pewno pomoże fakt, że na normalnym poziomie trudności Hollow 2 nie jest przesadnie wymagający, ale i tak trzeba uważać. Razi też mikroskopijna wielkość napisów, w dodatku dostępnych wyłącznie po angielsku – duży minus, bo niezbyt ambitnego tekstu przewija się sporo. Sam interfejs Hollow 2 okazuje się za to czytelny i na pewno nie przeszkadza w zabawie, fajnie że autorzy zadbali też o lokalny odpowiednik nawigacji, dzięki czemu nie będziecie bezsensownie błądzić po poszczególnych miejscówkach.
Ciężko określić Hollow 2 mianem graficznego przepychu, choć trzeba przyznać, że mimo niskiej rozdzielczości produkcja ma swoje momenty. Bardzo podobała mi się kolorystyka, niezłe są też wszelkie efekty świetlne, a tekstury jak na standardy przenośnej konsoli nie rażą aż tak bardzo. Na małym ekranie mamy zatem całkiem przyjemne wrażenia wizualne, choć trzeba pamiętać o nierównym poziomie wykonania – przykładowo atakująca nas masówka prezentuje się co najwyżej tak sobie. Przechodzimy powoli do największego kosztu tej oprawy – fatalnej optymalizacji. Początkowo wszystko wydaje się być w porządku, ale na dalszym etapie rozgrywka zmienia się w istny koszmar. Spadki animacji w Hollow 2 to bardzo łagodne określenie, bo czasem przez kilka sekund mamy okazję podziwiać pokaz slajdów. Tak poważne niedopatrzenia nie pojawiają się w Hollow 2 na szczęście bardzo często.

Hollow 2 – werdykt
Jeżeli oczekujesz od Hollow 2 jakiejkolwiek dawki strachu, to śmiało odpuść. Miłośnicy nieskomplikowanych pierwszoosobowch strzelanek dostaną natomiast szansę pobawić się przez kilka godzin, choć nie będzie to rozrywka najwyższych lotów. Nie pomoże tu na pewno wykonanie edycji na Nintendo Switch, która przed premierą prezentowała mizerny poziom w warstwie technicznej, mimo całkiem niezłego wyglądu.
Zrzuty ekranu: SwitchLite.pl
Kopię do testów udostępnił wydawca
Jeżeli Hollow 2 to nie twoja bajka, to możesz sprawdzić inny tytuł spod dłuta autorów – Panzer Dragoon Remake