Zagadki w dwuwymiarowych przygodówkach możemy zasadniczo podzielić na dwie grupy. Jedną z opcji będzie próbowanie wszystkich zebranych przedmiotów w miejscach interakcji, inną dopieszczone łamigłówki na wzór gier logicznych. W Growbot nie brakuje tych drugich, a całość na pierwszy rzut oka przypomina kolejną produkcję spod długa Amanita Design. Choć to tylko mylne wrażenie, a klimat uderza tu w zupełnie inne tony. Zaintrygowani? Zapraszam do testu wersji na Nintendo Switch.

Więcej niż zwykłe klikanie
Na ogół tego typu gry trochę mnie przytłaczają, lecz Growbot całkiem zgrabnie wprowadza gracza w przygodę. Wprawdzie od samego początku w naszym ekwipunku znajdzie się sporo przedmiotów, ale co rusz natkniemy się na wskazówkę odnośnie ich zastosowania – dzięki temu progresja przebiega w miarę płynnie. Część niezbędnych czynności podyktowana będzie interakcją z napotkanymi postaciami, reszta przyda się podczas rozwiązywania zagadek. Brzmi jak standard. Jest jednak jedna rzecz, która wyróżnia omawianą pozycję na tle konkurencji i warto poświęcić jej osobny akapit.
W miarę szybko otrzymamy bowiem dostęp do urządzenia o nietypowym zastosowaniu. Otóż w odwiedzanych lokacjach padną naszym łupem różne rodzaje roślin, a do tych z kolei przypisano różne dźwięki. Co rusz natrafimy natomiast na momenty, gdzie będziemy musieli odegrać konkretną melodię przy ich użyciu. We wspomnianej maszynce przyjdzie nam zatem układać odpowiednie aranżacje, by wywołać efekt adekwatny do danej sytuacji – obronny lub ofensywny. Całość może brzmieć nieco zawile, ale w praktyce wypada nieźle, stanowiąc całkiem fajny wyróżnik Growbot.
Z kolei sam przenośny port wypada po prostu dobrze. Growbot obsługuje się na Nintendo Switch dość wygodnie, co nie zawsze jest standardem w przypadku tytułów typu point-and-click. Nawet wielkość czcionki spełniła moje oczekiwania, choć jak już jesteśmy przy tekście, to trzeba koniecznie wypunktować brak polskich napisów. Zwykle historia ma w takich grach szczególne znaczenie, jednak tutaj da się też dobrze bawić rozwiązując po prostu kolejne zagwozdki i pichcąc nowe kompozycje. Rodzimi fani gatunku mogą się skusić nawet, gdy nie wyobrażają sobie grania w innym języku niż ojczysty. Jak dodamy do tego ładną oprawę audiowizualną i optymalizację na oczekiwanym poziomie, to wychodzi całkiem porządna propozycja.

Growbot – werdykt na Nintendo Switch
Nintendo Switch świetnie nadaje się do gier pokroju Growbot. Sama produkcja zaskakuje pomysłowością, a sprawnie wykonany port nie przeszkadza w zabawie. Fani gatunku powinni sprawdzić.
Zrzuty ekranu: SwitchLite.pl
Kopię do testów udostępnił wydawca