W branży gier innowacja nie zawsze wiąże się z wysoką sprzedażą. Gracze lubią sprawdzone pomysły i szukają produkcji, w których podane są one w atrakcyjny sposób. Gas Station Simulator można właśnie określić mianem zbioru świetnie zrealizowanych założeń, które nie są w żadnym stopniu odkrywcze. W dodatku całość polano tak amerykańskim sosem, że chyba bardziej się nie da, co z pewnością wpłynęło na uniwersalność polskiej propozycji. Sukces tytułu na PC nie oznacza jednak od razu pewnego zawładnięcia przenośnymi konsolami. Sprawdźmy zatem, jak wypadł port na Nintendo Switch.

Zbiór różności dobrej jakości
Nazwa gry może być nieco myląca, szczególnie z perspektywy rodzimego odbiorcy. W nasze ręce oddany zostaje bowiem całkiem pokaźny skrawek terenu, a tytułowa stacja paliw stanowi raptem jeden z jego elementów. Rozgrywka w Gas Station Simulator opiera się tak naprawdę na wielu minigrach, a całość spina tu warstwa ekonomiczna. Oprócz dbania o pełne baki aut klientów będziemy także sprzedawać różnego rodzaju produkty pierwszej potrzeby (zasuwanie na kasie to arcydzieło!) oraz pobawimy się w mechanika. Z czasem rozbudujemy przybytek o nowe stanowiska do tankowania, poszerzymy asortyment artykułów i zdobędziemy nowe uprawnienia w warsztacie. Wszystko w ramach rzucanych przez produkcję wyzwań, pozwalających na stopniowe ulepszanie biznesu.
Pierwsze dziesięć godzin w Gas Station Simulator mija bardzo sympatycznie, później wkrada się już niestety grind. Nieco powtarzalne czynności urozmaicają specjalne wydarzenia w świecie gry, choć niestety nie ma ich zbyt wiele. Nie sposób jednak nie docenić memicznej wręcz kreatywności twórców w tym zakresie. Nieco bardziej standardowo przebiega zarządzanie poszczególnymi elementami układanki. Trzeba tu mądrze wydawać kasę, nie brać zbędnych pożyczek, by ostatecznie poddać miejsce naszej działalności gruntownemu liftingowi.

Przenośna poprawność
Ogromne pokłady grywalności nie oznaczają jednak, że port Gas Station Simulator na Nintendo Switch pozbawiony jest błędów. Sprawa wygląda zgoła odmiennie, a liczne niedoróbki widać na pierwszy rzut oka. Na szczęście nie wpływają one na komfort zabawy, co najwyżej wyglądają zabawnie. Gdy jednak natrafimy na bardziej uciążliwy problem, to zawsze pozostaje pomocna opcja zresetowania wszelkich pojazdów i postaci niezależnych. Z innych uwag na pewno nie obraziłbym się na większą czcionkę czy nieco lepsze rozmieszczenie wszelakich okienek, ewentualnie ograniczenie ich widoczności. Ważne natomiast, że zawierają one polskie napisy, bo obecność rodzimej wersji językowej zawsze cieszy.
Oprawa Gas Station Simulator wypada przeciętnie. Przy stosunkowo niewielkim obszarze działań można było liczyć na nieco lepsze tekstury, ale już do samego oświetlenia ciężko się przyczepić. Dostarcza to zróżnicowanych wrażeń estetycznych, na szczęście z delikatnym odchyleniem w dobrą stronę. Poprawnie wypada też kwestia optymalizacji.

Gas Station Simulator – werdykt
Gas Station Simulator to niesamowicie grywalna pozycja i nawet średnia jakość portu na Nintendo Switch nie jest w stanie zepsuć ogólnego pozytywnego wrażenia.
Zrzuty ekranu: SwitchLite.pl
Kopię do testów udostępnił wydawca
Zobacz też: Barn Finders