Rok 2022 zawiódł pod wieloma względami, ale jednego nie można mu odmówić – miłośnicy Nintendo otrzymali w nim całkiem pokaźny zestaw świetnych ekskluzywnych produkcji. Praktycznie każdy mógł znaleźć coś dla siebie, a inne platformy zostały pod tym względem daleko w tyle. Gigant z Kioto nie daje jednak odpocząć i już w styczniu atakuje kolejnym potencjalnym hitem. Perspektywa zabawy w turach może niekoniecznie do mnie przemawiała, jednak zachęcony niezłym Front Mission 1st: Remake skusiłem się na Fire Emblem Engage i jest to mój pierwszy kontakt z marką. Poniżej dwa spostrzeżenia po ograniu sporego kawałka gry.

Ach, jak przyjemnie
Obcując z Fire Emblem Engage można się zrelaksować, a przynajmniej na domyślnym poziomie trudności. Zabawa podzielona jest na rozdziały i choć te zaczynamy zwykle od potyczki, to nie są one przytłaczające. Czuć moc naszego zespołu, któremu przyświeca wspólny cel ubicia wyznaczonego niemilca. Z rzadka trafią się też inne wytyczne. Ofensywę przeprowadzimy w rzucie izomerycznym, czyli zgodnie z gatunkowym kanonem. Po wyczyszczeniu miejscówki z wrogów możemy jednak zwykle przejść się po „wyzwolonym” terenie, a nawet wejść w proste interakcje z mieszkańcami, fauną czy otoczeniem. To swego rodzaju nagroda, pozwalająca zrobić chwilową pauzę przed kolejną wyprawą. Pozytywnie zaskoczyła mnie różnorodność odwiedzanych lokacji, co dodatkowo zachęca do dalszej progresji i odkrywania kolejnych zakątków sporej umownej mapy świata gry.

Wizualnie idealnie
Coraz powszechniejsza staje się opinia o niedostatecznej mocy Nintendo Switch. W 2023 roku pojawią się wreszcie wysokobudżetowe produkcje z fenomenalną oprawą, co jeszcze bardziej przyćmi dawno przygasły blask japońskiego handhelda. Tym większym zaskoczeniem był dla mnie poziom oprawy Fire Emblem Engage. Już po odpaleniu wita nas wysokiej jakości animacja i równie dobrych zobaczymy jeszcze sporo. Odniosłem wrażenie, że tytuł był promowany właśnie przy pomocy takich wymuskanych obrazków i tak naprawdę nie wiedziałem czego się spodziewać po grafice wyświetlanej bezpośrednio przez konsolę. Ku mojemu zdziwieniu przejścia od filmowych wstawek do właściwej rozgrywki nie były w żaden sposób bolesne. Wizualnie produkcja potrafi zaskoczyć, tym bardziej, że wiele turówek nie nadaje się do pokazania w większym zbliżeniu. Tu sprawa wygląda inaczej i nawet przechadzanie się w pełnym trójwymiarze wypada zacnie.

Czy warto zacząć przygodę z marką od Fire Emblem Engage?
Wizytę w świecie Fire Emblem Engage uznaję za udaną i polecam zapoznanie się z tytułem osobom niezaznajomionym z marką. Produkcja jest przystępna, potrafi odprężyć i świetnie wygląda.
Zrzuty ekranu: SwitchLite.pl
Kopię do testów kupiłem sobie sam