Gry osadzone w klimatach fantasy przyzwyczaiły nas raczej do sporej sztampy. Wcielamy się tam zwykle w postać znikąd i staramy się awansować w hierarchii, przedzierając się przez nieprzyjazny świat. Proste zadania zaczynają stopniowo się komplikować, by pod koniec rozgrywki osiągnąć niewyobrażalną początkowo skalę. Epic Chef idzie inną ścieżką, choć zawiązanie fabuły zdaje się sugerować zgoła odmienny scenariusz. Czy warto zatem przebrnąć przez mocno średni początek? Sprawdźmy jak prezentuje się przenośna wersja najnowszej propozycji wydawniczej Team 17.

Epicka kuchenna rewolucja
Po krótkim wstępie trafiamy do bardzo kameralnej krainy, w której pierwsze kroki okazują się dość niekomfortowe. Lokacja nie zachwyca, jest też bardzo ciasna, a my prowadzeni po sznurku docieramy w końcu do naszego domostwa. Tu pojawia się kolejny szkopuł – produkcja oparta jest o cykl dobowy, a stan rozgrywki możemy zapisać wyłącznie poprzez sen. Epic Chef zmusza nas więc do wypracowania sobie rutyny pozwalającej na ogarnięcie jak najwięcej w ciągu dnia i zwieńczenie go jakże istotną regeneracją. Szybko okazuje się, że upływ czasu możemy w dość prosty sposób regulować, a wykonywanie kolejnych zadań otwiera przed nami kolejne opcje w tym zakresie. Konkretne czynności nie dość że przesuwają wskazówki zegara to jeszcze nagradzają nas punktami współczynników. Te z kolei posłużą do wbijania kolejnych poziomów doświadczenia, ale najpierw musimy nauczyć się gotować.
Epic Chef nie jest w żadnym wypadku pozycją pokroju Cooking Simulator. Przygotowywanie posiłków ma jednak niebagatelne znaczenie nie tylko dla rozwoju naszej postaci. Stawiane przed nami wyzwania fabularne prędzej czy później doprowadzą do potyczek, a te mają charakter konkursów kulinarnych. Takich w stylu popularnych programów telewizyjnych… Potrawy oparte są o przywołane wcześniej współczynniki, które generujemy łącząc w odpowiedni sposób składniki (większość z naszych upraw) i dodając do nich sosy. Cały system okazuje się dość złożony i satysfakcjonujący, co czyni Epic Chef jednym z ciekawszych indyków tego roku. Naprawdę warto przekonać się o tym samodzielnie. Zawiązanie historii trwa jednak zdecydowanie zbyt długo, produkcja bardzo często bywa przegadana, ale gdy już przebrniemy przez dłużyzny, to efekt potrafi przerosnąć oczekiwania z nawiązką. Choćby świetny motyw z zapraszaniem gości do świeżo otwartej restauracji z pewnością wyda się dziwnie znajomy dla polskich graczy…
W Epic Chef nie pogramy jednak po polsku. Wielka szkoda, bo dosyć sporo tu tekstu, który musimy czytać, bo aktorów głosowych nie uświadczymy. Same zadania są naprawdę ciekawe, więc osoby nie władające żadnym popularnym językiem europejskim mogą mieć tu pod górkę. Obsługa tytułu nie sprawia za to większego problemu, choć mam kilka zastrzeżeń do wykonania portu na Nintendo Switch. Jak na tak mały obszar zabawy płynność animacji mogłaby być większa, a sam świat bardziej responsywny i pozbawiony tylu ekranów ładowania. W dodatku całości wygląda znacznie gorzej niż na większych konsolach, ale nie straszy aż tak bardzo jak podczas pierwszego odpalenia. No cóż – już sam kanciasty styl graficzny nie budzi pozytywnych skojarzeń, a przy średnim wykonaniu dodatkowo traci.

Epic Chef – werdykt
Kulinarna przygoda, którą odgrywamy w Epic Chef zaskakuje bardzo pozytywnie. Niestety brak polskiej wersji językowej może znacznie ograniczyć jej zasięg w naszym kraju, a sam port na Nintendo Switch wypada poniżej oczekiwań. Jeżeli jednak szukacie nietuzinkowego indyka, to zdecydowanie warto się bliżej przyjrzeć tej produkcji.
Zrzuty ekranu: SwitchLite.pl
Kopię do testów udostępnił wydawca