Testujemy Demolish & Build Classic

Jak wyciągnąć z grobu niszowy symulator sprzed ładnych paru lat i sprzedać go na nowo? Wystarczy lekko zmodyfikować tytuł gry, najlepiej czyniąc go lekko enigmatycznym i sklecić działający port na nową konsolę. Obawiam się, że opisałem właśnie w skrócie historię powstania Demolish & Build Classic, a szkoda. Omawiana propozycja miała bowiem całkiem spory potencjał, nawet miło lat na karku, nie doczekała się jednak godnej wersji na Nintendo Switch. Co zatem poszło nie tak?

Demolish & Build Classic

Pomysł był dobry

Zacznijmy od idei jaka stoi za Demolish & Build Classic. Założenia rozgrywki są bowiem naprawdę fajne i przez dłuższą chwilę bawiłem się przy tej produkcji nieźle. Bierzemy tu czynny udział w zarządzaniu przedsiębiorstwem, którego głównym obszarem działalności są szeroko pojęte prace rozbiórkowe. Regularnie wsiadamy zatem w poczciwego pickupa i śmigamy po kilku półotwartych mapkach, by realizować kolejne zlecenia. Z czasem zakres działań poszerzy się, a nasz park maszynowy zasilą coraz to większe cuda techniki. Różnorodność obsługiwanych sprzętów skojarzyła mi się z Truck & Logistics Simulator, mimo że obie pozycje różnią się od siebie dość znacznie. Nie zmienia faktu, że jest co tu robić, a do dalszej progresji motywują regularnie odblokowywane nowości.

Same zadania Demolish & Build Classic nie są może przesadnie odkrywcze, ale starają się zachęcić nas do posmakowania jak największej ilości rozwiązań oferowanych przez grę. Miałem jednak wrażenie, że wiele aspektów nie zostało należycie wytłumaczonych, co jednym się spodoba, natomiast innych zmusi do błąkania się po słabo zaprojektowanych lokacjach. Terenu do przeczesania tu nie brakuje, ale poza kluczowymi punktami nie robi on najlepszego wrażenia. Równie dobrze moglibyśmy odpalać kolejne fuchy z poziomu menu i całkowicie pominąć kwestię dojazdu. Na szczęście autorzy pomyśleli o systemie szybkiej podróży do wcześniej odwiedzonych miejsc.

Demolish & Build Classic

Wykonanie portu przemilczmy

Tyle w kwestii zalet, jak widzicie dotyczą one tak naprawdę pierwowzoru. Demolish & Build Classic na Nintendo Switch spełnia zasadniczo tylko jedną funkcję – działa i umożliwia zapoznanie się z niezłą produkcją na przenośnej konsolce. Nie będzie to jednak przygoda przesadnie komfortowa. Interfejs jeszcze można przeboleć, choć zarówno sposób jego obsługi, jak i słaba czytelność nie wpływają pozytywnie na ogólne wrażenia. Do sterowania też zdążyłem się przyzwyczaić i zgaduję, że ciężko było znaleźć w tym temacie jakiś złoty środek, ze względu na spore zróżnicowanie wykonywanych czynności. Nie mogę jednak zrozumieć co stało na przeszkodzie, by dodać obsługę rodzimego języka, tym bardziej że produkt, na którym się wzorowano takową posiada.

Zdecydowanie najcięższym grzechem Demolish & Build Classic jest niestety optymalizacja. Ciężko tu mówić o płynnej rozgrywce i to przez zdecydowaną większość czasu spędzonego w grze. Produkcja balansuje na cienkiej granicy grywalności i nie można w żaden sposób usprawiedliwić takiego stanu rzeczy. Ze względu na wolne tempo działań można się trochę pobawić, ale na dłuższą metę nie ma to większego sensu. Tym bardziej, że całość wygląda co najwyżej przeciętnie, a modele pojazdów i wszelkie efekty nawet gorzej.

Demolish & Build Classic

Demolish & Build Classic – werdykt

Demolish & Build Classic na Nintendo Switch to słaba inkarnacja całkiem niezłej gry sprzed lat. Jeżeli kwestie techniczne nie mają dla was żadnego znaczenia, to możecie spróbować. Przygotujcie się jednak na ciężką przeprawę.

Zrzuty ekranu: SwitchLite.pl

Sprzęt: Nintendo Switch Lite

Kopię do testów udostępnił wydawca