Przyznajmy to – ludzkość nie poradziłaby sobie obecnie bez budynków wszelakich. Oprócz schronienia pełnią one wiele innych funkcji niezbędnych do prawidłowego funkcjonowania przedstawicieli naszego gatunku. Patrząc na ślamazarnie rozwijającą się wiosnę i inne kwestie trapiące nadwiślański kraj nawet nie bardzo przychodzi ochota, by spędzać na zewnątrz więcej czasu niż nakazuje konieczność. Autorzy Buildings Have Feelings Too! skupiają się zatem na rozterkach nieruchomości, wiedząc jak istotne są w życiu każdego człowieka. Patrząc na materiały przedpremierowe spodziewałem się kolejnego indyka skrojonego wprost pod Nintendo Switch, mimo że to tytuł multiplatformowy. Czy miałem nosa?

Sekretne życie budynków
W Buildings Have Feelings Too! wcielamy się w chodzącą kamienicę. Po chwili odkrywamy, że także jej koleżanki i koledzy dysponują kończynami, a krzątający się po mieście ludzie stanowią zaledwie tło. Oczywiście nadal jesteśmy istotni, bo jednak ktoś z budynków musi korzystać, a nawet w nich mieszkać. Zarządzanie odbywa się natomiast z perspektywy zupełnie innej, niż podpowiada intuicja. Wszystkie czynności wykonujemy przechadzając się po kolejnych dwuwymiarowych lokacjach, w rezultacie dbając o odpowiednią zabudowę. W związku z tym mamy tu do czynienia z administracją w skali mikro, co moim skromnym zdaniem okazało się ogromną zaletą.
Wszystko dlatego, że Buildings Have Feelings Too! to przede wszystkim ciekawa, podzielona na segmenty opowieść ze strategią w tle, a nie odwrotnie. Wykonując stawiane przed nami zadania odblokujemy kolejne miejscówki, które dadzą dostęp do nowych gmachów. Każde nowe miejsce posiada też budynek charakterystyczny, który niemal na pewno zmieni swoje dotychczasowe przeznaczenie, przyczyniając się przy okazji do poprawy wizerunku okolicy. Głównym celem produkcji jest właśnie utrzymywanie swego rodzaju harmonii. Osiągniemy to wyłącznie dbając o wypełnianie wymogów konkretnych nieruchomości, a bezładne ustawienie obiektów z pewnością nie przyniesie sukcesu. Pola do manewru mamy niezbyt wiele, stąd cała zabawa – odpowiednie zagospodarowanie przestrzeni potrafi zahaczać o proste łamigłówki i zdecydowanie podbija satysfakcję z obcowania z tytułem.

Najlepiej na Switchu?
O tym, że Buildings Have Feelings Too! daje sporo radochy chyba już wiecie, ale czy aby na pewno Switch to najlepsze miejsce dla tej gry? Wydaje się, że jak najbardziej! Początki mogą być odrobinę dezorientujące, ale gdy tylko przyzwyczaimy się do złożonych mechanizmów sterowanie okaże się nad wyraz intuicyjne. Nie ma zatem najmniejszych problemów, aby komfortowo nawigować po tym, co produkcja ma do zaoferowania. W dodatku wszystko pozostaje czytelne nawet na małym ekranie Nintendo Switch Lite. Ogólnie przewija się tu dość sporo teksu, przez co brak rodzimej wersji językowej wydaje się sporą wadą. Zdecydowanie widziałbym sens wydania tego tytułu w pudełku po polsku.
A jak wypada oprawa? Jest stonowana, ale bardzo urokliwa. Początkowo nie bardzo podobał mi się projekt głównych bohaterów, ale z czasem zacząłem wręcz wypatrywać możliwości sprawdzenia nowych wariantów. Nad Buildings Have Feelings Too! unosi się taka odprężająca aura, tym bardziej, że rzadko goni nas tu czas. Mimo spokojnego tempa nie zawodzi optymalizacja, co z resztą nie dziwi – tytuł jest ładny, ale tak naprawdę nie wiem co mogłoby tutaj znacząco zwolnić animację.

Buildings Have Feelings Too! – werdykt
Teza postawiona we wstępie okazała się trafna – Buildings Have Feelings Too! warto doświadczyć właśnie na Nintendo Switch. Port działa bardzo dobrze, a sama rozgrywka tylko zyskuje na urządzeniu przenośnym. To może być jedna z ciekawszych gier ze strategicznym posmakiem, warto sprawdzić, choć miejcie na uwadze brak polskiej wersji.
Zrzuty ekranu: SwitchLite.pl
Kopię do testów udostępnił wydawca