W moich tekstach rzadko pojawiają się wielkie nazwiska, na co wpływ ma głównie rodzaj sprawdzanych przeze mnie gier. Ciekawe są zatem sytuacje, kiedy branżowe legendy angażują się produkcję mniejszych tytułów, które trafiają na Nintendo Switch. Yu Suzuki zasłynął przede wszystkim serią Shenmue, nadrobiłem ją po latach przy okazji trzeciej odsłony i bez wahania uznaję za jedno z lepszych interaktywnych doświadczeń w historii. Japoński projektant stawiał jednak pierwsze branżowe kroki w Sedze i to właśnie do tego okresu odwołuje się w swojej najnowszej propozycji. Poznajcie Air Twister – przedstawiciela niezwykle rzadko eksploatowanego gatunku celowniczków na szynach, co samo w sobie jest dobrym argumentem, by przyjrzeć się mu bliżej.

Ubogi krewny…
Nie jestem zwolennikiem portowania gier z Apple Arcade na inne platformy. Przede wszystkim niemal zawsze widać mobilny rodowód pierwowzoru, nie mówiąc już o niekorzystnej wycenie takich atrakcji. Z Air Twister jest niestety podobnie i przykładowo w bezpośrednim starciu z Panzer Dragoon Remake omawiany tytuł wypada raczej blado. Na szczęście autorzy mieli pomysł na swój produkt i ma on szereg zalet wyróżniających go na tle konkurencji. Oczywiście danie główne polega na zaliczeniu sekwencji wyreżyserowanych przelotów, w czasie których bierzemy na celownik pokaźne zastępy wrogów. Wraże jednostki zaznaczamy hurtowo, by po wciśnięciu jednego przycisku posłać je do lepszego świata. Ponadto poszczególne etapy wieńczy starcie z bossem i trzeba przyznać, że takie pojedynki udały się twórcom naprawdę nieźle. Czysto teoretycznie na zaliczenie wszystkich poziomów wystarczy godzina, w praktyce żywotność tytułu jest wyraźnie większa.
Przede wszystkim zaliczenie Air Twister za pierwszym podejściem będzie raczej trudne. W trakcie zabawy zbieramy jednak gwiazdki, które później możemy wykorzystać do odblokowania pewnych ułatwień zabawy. W specjalnym menu nazwanym „Przygoda” torujemy sobie ścieżkę przy użyciu wspomnianej waluty, przy okazji zgarniając przydatne fanty. Oprócz uczynienia gry przystępniejszą zyskamy też dostęp do dodatkowych trybów rozgrywki oraz pokaźnej ilości elementów kosmetycznych. Po kilku godzinach spędzonych z produkcją będziemy w stanie diametralnie zmienić wygląd głównej bohaterki, co z pewnością ucieszy odbiorców lubujących się w tego typu aktywnościach. Trzeba przyznać, że pozycja dość zgrabnie walczy o uwagę gracza i wychodzi z tego starcia zwycięsko.

…ale poczciwy!
W Air Twister gra się całkiem przyjemnie na Nintendo Switch Lite – zarówno sterowanie, jak i smartfonowy interfejs sprawdzają się zaskakująco dobrze na japońskim sprzęcie. Z kolei samo menu raczej nie zachwyca i wyraźnie odstaje od konsolowego standardu. Opisy poszczególnych segmentów są dość niejasne, a nawigacja została ewidentnie stworzona pod dotyk, co z marszu ląduje u mnie na liście negatywów. Podobnie jak fakt, że mimo pokaźnej ilości dostępnych języków zabrakło polskiego. Tytuł co prawda nie posiada zbyt wiele tekstu, ale mimo wszystko warto o tym wspomnieć.
Mam też pewne zastrzeżenia do oprawy. Pierwowzór może nie porażał jakością grafiki, ale na handheldzie łatwo zauważyć spadek detali i słabą rozdzielczość. W ferworze zabawy nie zwracałem na to uwagi, choć wydaje się, że można było wycisnąć trochę więcej w tym aspekcie. Nie wszystkim przypadnie też do gustu ogólna stylistyka produkcji, choć osobiście doceniam sporą różnorodność miejscówek, które wywołują ciekawość i zachęcają do brnięcia naprzód. Na koniec wspomnę jeszcze o optymalizacji – na szczęście Air Twister śmiga dobrze, co było kluczowe w przypadku tak dynamicznej propozycji.

Air Twister – werdykt
Air Twister to przyjemny sposób na spędzenie kilku godzin przy Nintendo Switch, choć w tej cenie wolałbym się chyba wybrać na jakiś porządny obiad. Jeżeli jednak szanujecie wszelkie celowniczki na szynach, to przy braku poważniejszych alternatyw mogę propozycję Ys Net ostrożnie polecić.
Zrzuty ekranu: SwitchLite.pl
Kopię do testów udostępnił wydawca