Testujemy 9 Monkeys of Shaolin

Czy w dzisiejszych realiach warto jeszcze wypuszczać dema gier? Jasne! Jeżeli dysponujemy atrakcyjnym kawałkiem kodu, wspomniana praktyka z pewnością pomoże zainteresować szersze grono odbiorców. Szczególnie, gdy produkt jest niszowy i ciężko mu będzie przebić się na rynku bez odpowiedniego rozgłosu. Autorzy 9 Monkeys of Shaolin udostępnili próbkę swojego dzieła na długo przed premierą i kupili mnie nią momentalnie. Malowniczy Daleki Wschód w połączeniu z satysfakcjonującą bitką przypadł mi do gustu, czekałem więc na możliwość wypróbowania ukończonej wersji. Zobaczmy zatem, czy tytuł rzeczywiście jest godny uwagi i jak wypada edycja przenośna.

9 monkeys shaolin

9 MONKeys…

Omawiana pozycja to typowy beat’em up, który może się pochwalić zacnym repertuarem ruchów i wymiennym ekwipunkiem. Mamy tu trzy ciosy podstawowe, ich wzmocnione wersje oraz dodatkowe kombinacje uzyskane przy pomocy modyfikatorów. Do tego dochodzi kontra, która szczególnie przydaje się przy okazji ataków miotanych w naszym kierunku. Jedynie ograniczona ilość energii może ostudzić zapędy. Zarówno ją, jak i nadszarpnięte zdrowie zregenerujemy korzystając z różnokolorowych herbatek. Dobrze wykonana młócka cieszy, gdyż fabuła oraz stawiane przed nami cele sprowadzają się w zasadzie tylko do obijania wrażych zastępów.

Nie musi to być natomiast dużą wadą. Dla mnie wystarczającym powodem do zaliczania kolejnych etapów w 9 Monkeys of Shaolin było odkrywanie urokliwych miejscówek. Dzienne, nocne, na otwartych przestrzeniach i te pod zadaszeniem – każdy znajdzie coś dla siebie. Oczywiście część poziomów wybija się jakością wykonania, ale ogólnie jest dobrze całościowo. Nie są one jednak przesadnie interaktywne, a gdy w grę wchodzi precyzja zaczynają doskwierać niedoróbki i taka sobie kolizja obiektów. Również ilość plansz budzi mieszane uczucia i koreluje z krótkim czasem potrzebnym na ukończenie przygody. Dobrze chociaż, że po ujrzeniu napisów końcowych możemy jeszcze trochę pograć w pominiętą zawartość opcjonalną.

9 monkeys shaolin

…almost defeated Switch

Wersja przeznaczona na handheld Nintendo prezentuje się nieźle, ale nie wszystko zagrało tak jak trzeba. Pierwsze wrażenie jest dobre, nawet bardzo dobre. Schludne menu, łatwy dostęp do całej zawartości i akceptowalna czytelność. Niestety nie wybierzemy polskiej wersji językowej, co niektóre osoby, głównie te chcące zaznajomić się z historią, może odrzucić. Ze względu na dość duże stężenie akcji sterowanie nie jest też do końca wygodne, szczególnie przy dłuższej sesji z produkcją, choć ciężko by mi było zaproponować alternatywę.

Rosyjska propozycja wygląda naprawdę ładnie. Zwłaszcza lokacje skąpane w promieniach słońca czy obfitujące w różnokolorową roślinność powinny się spodobać każdemu. Dodatkowo w tle przygrywa bardzo klimatyczna muzyka, więc wczuć się w przedstawione realia niezbyt trudno. Niestety na dalszych etapach harmonia zostaje brutalnie zakłócona przez znaczące spowolnienia animacji. Optymalizacja mogłaby być zatem lepsza, bo mimo urokliwej grafiki tytuł nie powinien mieć większych problemów z prawidłowym działaniem na Switchu.

9 monkeys shaolin

9 Monkeys of Shaolin – podsumowanie

Przy 9 Monkeys of Shaolin spędziłem bardzo przyjemne popołudnie. Tytuł śmiało mogę polecić fanom gatunku, którzy dodatkowo trawią orientalne klimaty. Niezdecydowani mogą też posiłkować się próbką dostępną w eShopie – całkiem nieźle obrazuje ona czego można się spodziewać po produkcji Sobaka Studio.

Zrzuty ekranu: SwitchLite.pl

Kopię do testów dostarczył wydawca – Koch Media